Harry

piątek, 10 sierpnia 2012

Lepiej późno niż później ~part 3~ by Agnes


*Trzy Dni Później*
 - Ale [T.I.] jesteś pewna? Nam nie przeszkadza, że tutaj mieszkasz. Annie jest wniebowzięta, że tu jesteś.
 - Rozumiem Louise, ale jestem pewna. Wynajęłam już małe mieszkanko w centrum miasta, mam samochód. Będę was odwiedzać. Ale po prostu chcę zacząć od nowa. Stopniowo po kolei – mówię do siostry, która wciąż próbuje mnie namówić na zostanie u niej w domu.
 James pomógł mi zanieść walizkę do samochodu. Siedzę w samochodzie i patrzę na Louise machającą do mnie z okna i na Jamesa z Annie, która również macha małą rączką do mnie. Uśmiecham się do nich i odpalam samochód. Z piskiem opon wyruszam z posiadłości mojej siostry i jadę do nowego mieszkania. Podczas jazdy słucham jak zwykle radia. Nagle słyszę wywiad z One Direction. Z samej ciekawości zostawiam go włączony i wsłuchuję się w odpowiedzi chłopaków na zadawane pytania. Nim się orientuję, jestem pod blokiem, w którym mam mieszkać, jednak nie wysiadam. Słucham wywiadu dalej, jednak dziesięć minut później kończy się on i z niechęcią wysiadam z auta. Wyjmuję walizkę i idąc do mieszkania analizuję każdy moment wywiadu. Dopiero po chwili dociera do mnie, że Harry w ogóle się nie udzielał. Nie odpowiadał na pytania jakie mu zadawano, odpowiadał na nie najczęściej Louis, gdyż to on był jego najbliższym przyjacielem.
 Staję przed drzwiami i przekręcam kluczyk. Wchodzę do mieszkania i z ulgą odkładam wielką walizę. Zdejmuję płaszcz i kozaki i ustawiam je pod ścianą. Rozglądam się po mieszkaniu, które nie jest wielkie, jednak dla jednej osoby idealne. Widać, że ktoś tu mieszkał i że nie zależało mu na rzeczach. Kuchnia połączona z jadalnią, oddzielona od salonu łukiem wstawionym w ścianę, łazienka nie wielka, ale zawsze i to z wanną co mi się podoba i mała sypialnia. Mogę się przyczepić do kilku detali, jednak jestem zadowolona z zakupu.
 Rzadko wychodzę z domu, chyba, że w sytuacjach takich jak ta. James zrobił zakupy przed moką wyprowadzką, także z głodu nie umrę przez jakiś czas. Jak już naprawdę zabraknie jedzenia to wyjdę na miasto, w końcu trzeba, prawda? Odrzucam od siebie jakiekolwiek myśli, zaparzam kawę i siadam na kanapie. Znajduję pilota i włączam telewizję. Jest już dwudziesta i jest piątek, a w piątki zawsze lecą jakieś filmy. Przerzucam jakieś kanały i w końcu zatrzymuję się na jednym z jakimś dennym horrorem. Upijam łyk kawy i podkurczam nogi.
 Film skończył się, więc postanowiłam rozpakować się i wziąć kąpiel. Biorę wielką walizę i targam ją do sypialni. Siadam na łóżko i odpinam walizkę. Po kolei wyjmuję ubrania i buty, które ustawiam później w szafie. Mam za dużo ubrań, myślę. Nie będę już przecież wychodzić z domu.
 Od tych trzech dni mocno zamknęłam się w sobie i z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie wiem czemu zdecydowałam się na mieszkanie samej. Sama skazuję się na depresję, odizolowanie, jednak nie czuję oporu przed tym.
 Po kilku godzinach jestem już rozpakowana. Biorę ręcznik i piżamę i wchodzę do łazienki. Biorę szybką kąpiel, związuję włosy w kucyka i wychodzę z łazienki. Kładę się na łóżku i po chwili zapadam w głęboki sen.
 Budzę się w moim łóżku, w moim mieszkaniu, jednak czuję się tu obco. Jakby mimo tego, iż jest to moje mieszkanie, nie było ono moje. To chore wiem, ale nie czuję zapachu kawy, która ciągle się unosi, nie czuję zapachu mych perfum. Próbuję wstać, jednak nie mogę. Jakbym była przywiązana do czegoś. Próbuję się ruszyć, jednak ręce i nogi mam do czegoś jakby przykute. Dopiero teraz otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Jest dokładnie takie jak mój pokój, jednak to nie ono. Czuję, że mam coś w ustach i nie mogę tego wypluć. Duszę się łzami, które spływają po moim policzku, oddechem, którego nie mogę wypuścić, bolą mnie ręce i nogi, czuję chłód na ciele. Udaje mi się spojrzeć na nie i widzę, że jestem w samej bieliźnie, czarnej, koronkowej. Nie rozumiem co się dzieje. Próbuję krzyczeć, jednak ścierka w ustach blokuje jakiekolwiek dźwięki. Szarpię mocniej, jednak od tego tylko bardziej bolą mnie ręce.
 - To nic nie da kochanie – słyszę znajomy mi głos.
 Zza ściany wyłania się znana mi postać, jednak łzy sprawiają, że nie widzę wyraźnie. Próbuję przestać płakać, jednak dopiero po chwili mi się to udaje. Wzrok powoli mi się wyostrza i to co widzę mnie szokuje. Mike? myślę . Co się dzieje? Czemu tu jestem? O co chodzi? I… czemu jesteś w samych bokserkach?! Krzyczę w myślach, jednak wiem, że on mnie nie słyszy. Widzę jak podchodzi do mnie coraz bliżej. W jego oczach widzę pożądanie. Pragnienie. Iskry.
 - Spokojnie, kochanie.
 Dotyka mojego uda. Ma rozpalone dłonie. W oczach znów stają mi łzy. Czuje jak błądzi palcami po moim udzie, uśmiecha się obleśnie do mnie. Jego druga ręka wędruje na mój brzuch. Powoli dotyka ciała, przechodzą mnie ciarki strachu. Boję się coraz bardziej, jego dłoń wędruje w kierunku moich majtek, druga – stanika. Zaczynam ponownie dusić się własnymi łzami, zaś on tylko jeszcze szerzej się uśmiecha. Jego uśmiech jest obleśny, oczy ciemne, nie poznaję Mike’a. Próbuję krzyczeć, z moich ust wyrywa się jęk strachu.
 - Csiii. Jak będziesz spokojna, nic ci się nie stanie – zbliża swoje usta do mojej szyi.
 Czuję jego język na obojczyku, jednym, drugim. Przechodzą mnie kolejne dreszcze strachu. Boję się coraz bardziej, mam świadomość, że możemy, albo jesteśmy tu sami. Jego usta wędrują niżej. Znajdują się w okolicy biustu. Znów obleśnie się uśmiecha i czuje jak zdejmuje moje majtki, a po chwili pozbywa się swoich bokserek.
 - Nie będzie bolało - mówi.
 Czuję, jak dobiera się do zapięcia do stanika…
 Budzę się z krzykiem, czuję krople potu na twarzy. Ocieram dłonią czoło i szukam telefonu. Znajduję go na stoliku nocnym obok łóżka. Spoglądam na wyświetlacz i widzę godzinę trzecią trzydzieści. Do moich oczu zaczynają nalatywać łzy. Kładę głowę na poduszce i zasypiam ponownie z tym obrzydliwym wspomnieniem.
 Mike zostaw mnie! drę się w myślach, gdyż wciąż nic nie mogę powiedzieć. Czuję jego dłonie tam gdzie nie powinnam ich czuć, chłód na nagim ciele i jego przeszywający wzrok. Próbuję mu się wyrwać, jednak tylko go denerwuję. Najpierw łagodnie mnie uspokajał, jednak nie pomagało. Wkurzyłam go. Wymierzył mi siarczysty policzek, przez co łzy popłynęły potokiem.
 - Zamknij się, albo pożałujesz! – drze się.
 Nagle słyszę huk otwieranych drzwi. Ktoś wpada do pokoju i rzuca się z pięściami na Mike’a. W pierwszej chwili jestem zdezorientowana, nie wiem co się dzieje. Mike’a leje jakiś mężczyzna, a ja leżę naga w łóżku i nie mogę się ruszyć. Po chwili mój wybawca wstaje i widzę jego twarz.
 Harry?! Krzyczę w myślach.
 Burza loków i zielone oczy, to tylko Harry. Rozwiązuje mi ręce i nogi i wyciąga ścierkę z ust. Rzucam mu się na szyję, a on obejmuje mnie mocno. W jego ramionach czuję się taka bezpieczna. Szybko zakładam ubranie i wychodzę za Harrym.
 - Nie mogę go tak zostawić – szepczę.
 - Ale, [T.I.] zobacz co on chciał ci zrobić!
 - Wiem, ale był pijany. To mój przyjaciel! Nie zostawię go tutaj! – patrzę na Harry’ego błagalnym wzrokiem.
 Chłopak w końcu zgadza się, byśmy go wzięli.
 Budzę się, tym razem jednak spokojna. Czuję ślady łez na policzkach. Wstaję szybko z łóżka i idę do kuchni zaparzyć sobie kawę. Opieram dłonie o blat, podczas gdy woda gotuje się w czajniku. Sen przypomina mi o zdarzeniu, które miało miejsce cztery miesiące temu. Byłam z Harrym dopiero miesiąc i byliśmy na imprezie firmowej z okazji wygrania wielkiego projektu. Oczywiście piliśmy, jak to na takiej imprezie. Mike ma słabą głowę, więc nawet mała ilość alkoholu sprawia, że miesza mu się wszystko, nie mówiąc o większej ilości. Mike się upił. Pamiętam, że oberwałam czymś w głowę, gdy nie było przy mnie Harry’ego. Potem obudziłam się w tym pokoju.
 Z Harrym obiecaliśmy, że nie powiemy nic Mike’owi. Od zawsze był moim przyjacielem, a ten wyskok był jedynym.
 - Jezus… - wyrywa mi się.
 Pędzę do pokoju i chwytam telefon. Dzwonię do Scotta i bez owijania w bawełnę mówię, że rezygnuję z pracy. Nie słucham, czy ma coś do powiedzenia czy nie. Rozłączam się czym prędzej i wracam do robienia kawy.
 Siadam na kanapie i odkładam kawę na stolik. Biorę laptopa i włączam go, po czym wchodzę na twittera. Pierwsze co widzę to pytania jak się czuję. Jednak to co widzę dalej mocno mnie szokuje. Nie sądziłam, że fanki mogły najechać na Harry’ego z powodu naszego zerwania! Najciekawsze jednak jest to, że z tego co widzę, Harry nie wchodził na tt od czasu ostatniego wejścia, a on często wchodzi na niego. Od razu biorę się za pisanie tweeta. ‘Drogie dziewczyny, czuję się… dobrze, aczkolwiek bywało lepiej. Proszę, przestańcie najeżdżać na Harry’ego. Rozstaliśmy się bo tak było dla nas lepiej.’ Nie wiem czy coś więcej pisać, więc wysyłam tweeta i wyłączam komputer.
 Resztę dnia spędziłam na oglądaniu telewizji i piciu kawy. Nie jadłam nic. Nie czułam głodu. Nic.
 Do łóżka kładę się z myślą, że stopniowo będzie tylko gorzej, jednak jakoś mi to nie przeszkadza.

11 komentarzy:

  1. Czekam na następny. Cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CZekam na następną część^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!
    Czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Woah, nie spodziewałam się, że aż tak wam się to spodoba :o. Cieszę się bardzo.
    A teraz czekam na imaginy autorstwa Zuzki, Syśki i Sylvii ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny,nie mogę się doczekać kolejnej części:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale to jest cudowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :)
    Zapraszam:
    http://itsyou-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń