Harry

niedziela, 19 sierpnia 2012

Lepiej późno niż później ~part 4~ by Agnes


*Trzy miesiące później*
 Minęły trzy miesiące od ostatniego spotkania z Harrym. Od tamtej pory bardzo zamknęłam się w sobie. Nie odbieram telefonów od Louise, Jamesa, ani nawet mojej matki, która nagle zaczęła się mną interesować, nie wychodzę z domu. Jedyne oznaki życia jakie daję to wejście raz na ruski rok na twittera i napisanie, że żyję. Co wchodzę widzę multum wiadomości pod mym adresem jak się czuję, co robię, gdzie mieszkam i tak dalej. Bardziej dziwi mnie fakt, że Harry nic nie wpisał. Jakby nie żył.
 Zmieniłam się. Nie mam już lśniących, zdrowych włosów, a farbowane na fioletowo jakimiś badziewnymi szamponetkami, jestem jeszcze chudsza niż byłam, piję tylko kawę i raz na jakiś czas zjem kawałek chleba, a mimo to mam pełno energii i gdy patrzę w lustro znów widzę tą szczęśliwą nastolatkę sprzed roku z jednym istotnym szczegółem. Teraz nie jestem szczęśliwa.
 Budzę się koło dwunastej czyli tak jak zawsze, nie spodziewając się czegoś wyjątkowego, bo czego? Miliard wiadomości i nieodebranych połączeń od Louise i Jamesa co było już rutyną. Przeczytałam tylko jednego sms’a od Louise. Że będą mieli drugą córkę. Jednak nie chciałam odpisywać. Było to jakiś miesiąc temu. Zaczynam rzygać szczęściem siostry, która zawsze była jedynym wiążącym z jakimikolwiek nadziejami dzieckiem.
 Idę do kuchni zaparzyć sobie kawy i słyszę dzwonek do drzwi. Dziwi mnie to, gdyż od trzech miesięcy nikt do mnie nie przyszedł. Staram się udawać, że mnie nie ma, jednak wiem, że ściany w bloku są dość cienkie i słychać wiele, chociażby odgłos gotującej się wody. Dzwonienie nie ustaje. W końcu decyduję się na podejście do drzwi. Zerkam przez wizjer i o mało co nie dostaję zawału. Szybko szukam kluczy i otwieram drzwi. Wpuszczam znajomego do mieszkania, nie kryjąc przy tym zdziwionego wyrazu twarzy.
 - Louis? Co ty do jasnej dupy tutaj robisz? – pytam się zdezorientowana.
 - [T.I.]? Co ty masz za syf? – rozgląda się po mieszkaniu – I jak do jasnej dupy TY WYGLĄDASZ?! – krzyczy.
 - Normalnie. Czego chcesz?
 - Przebieraj się i jedziemy do mnie.
 - Ale…
 - Żadnego ‘ale’. JUŻ!
 Patrzę jeszcze chwilę na niego przerażona, po czym pędzę do pokoju i wygrzebuję jakąś niebieską szeroką bluzkę, pierwsze lepsze dżinsy, bluzę i cienką kurtkę gdyż za oknem deszcz i idę do łazienki by związać włosy. Po dosłownie pięciu minutach jestem gotowa. Louis chwyta mnie za nadgarstek i szybko wyprowadza z mieszkania, po czym sadza mnie na miejscu dla pasażera. Widzę na jego twarzy rysujące się zdenerwowanie. Chcę coś powiedzieć jednak nie mogę. Boję się odezwać. Nagle Louis gwałtownie hamuje i zatrzymuje auto.
 - Kurwa – syczy pod nosem.
 - Louis… - zaczynam nieśmiało. Od razu kieruje na mnie swój wzrok, jednak nie jest on przesycony nienawiścią, a troską. – Louis, skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? Przecież nikomu nic nie mówiłam, nikt mnie nie widział…
 - Koleś o imieniu Keny mieszkający w mieszkaniu naprzeciwko ciebie to mój znajomy z podstawówki. Widział jak wprowadzasz się do mieszkania, jednak nie dzwonił póki nie zaczął się martwić, czyli wczoraj. Mówił, że całe trzy miesiące nie wychodzisz z domu, siedzisz zamknięta w czterech ścianach i tylko parzysz sobie kawę. Stąd wiem od niego to wszystko.
 - Okej. Niech będzie. Ale po co po mnie przyjechałeś?
 - Martwiliśmy się wszyscy o ciebie. Myśleliśmy, że sobie coś zrobiłaś, jednak co jakiś czas był wpis na tt od ciebie, co dawało nam nadzieję. Poza tym, trzeba cię odpicować. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Danielle i Perrie zabierają cię dzisiaj na zakupy. I do fryzjera – patrzy no moje włosy – i do kosmetyczki.
 Uśmiecham się do niego i resztę czasu w samochodzie spędzamy w milczeniu. Nie przeszkadza mi ono, gdyż przez ostatnie trzy miesiące siedziałam w ciszy, więc każdy szum samochodu przejeżdżającego obok nas przyprawiał mnie ból głowy. Na szczęście jesteśmy już na miejscu. Wysiadamy z samochodu i od razu widzę Danielle i Perrie, które rzucają mi się na szyję. Przytulam je i w myślach karcę się jak mogłam się doprowadzić do takiego stanu w jakim jestem. Z drugiej strony, myślę, po co mi sukienki, szpilki, ładny wygląd, makijaż, jak nie mam dla kogo tak wyglądać? Wraz z Harrym odeszło ze mnie życie, wpompowane niczym powietrze z materaca.
 - Wyglądasz… - zaczyna Danielle
 - Okropnie! – dokańcza za nią Perrie i zaraz obrywa w ramię z łokcia – Auć!
 - Zamknij się – syczy Dan.
 - Ale ona ma rację – uśmiecham się blado – Wyglądam jakby mnie wyjęli z domu opieki społecznej, plus elementy żula, dodatkowo jakbym była trupem. Tak, wyglądam okropnie.
 - Zaraz to zmienimy. Zakładaj to.
 Danielle podała mi bluzkę z krótkim rękawem w pastelowo-kremowym kolorze, do tego miętowe rurki i kremowe vansy. Spoglądam na nie zdziwionym wzrokiem, a w odpowiedzi dostaję uśmiechy na ich twarzach i mocne pchnięcie w kierunku domu. Odwracam się do Louisa, lecz on tylko unosi ramiona w górę, w geście niezrozumienia o co im chodzi, jednak po jego twarzy widzę, że zna cały plan działania. Niech was szlag trafi, myślę.
 Wchodzę do domu, w którym chłopcy mieszają na czas koncertów w Londynie. Dodatkowo ten dom traktowany jest jako coś w rodzaju działki. Pikniki, wspólne nocowanie, imprezy i inne pierdoły. Dziewczyny pchają mnie w stronę łazienki, więc chłopcom, którzy mnie zobaczą rzucam tylko przelotne, błagalne spojrzenie, by mnie stąd zabrali. Na ich twarzach widzę uśmiech, więc od razu wytykam im język i wchodzę do łazienki. Dziewczyny sadzają mnie na taborecie i patrzą prosto w twarz. Czuję, jakby ich wzrok przeszywał całe moje ciało, duszę.
 - Tak… Dan, ty zrobisz coś z jej włosami, a ja ją umaluję.
 Danielle kiwa głową i z szafki wyjmuje prostownicę, suszarkę, odżywkę, szampon i spray do włosów. Uśmiecha się do mnie, a jej wzrok mówi ‘zrobimy małą renowację.
 Poddaję się im i pozwalam robić ze mną co chcą. Danielle myje mi włosy szamponem jabłkowym, po chwili spłukuje pianą i smaruje odżywką. Wycieram włosy w ręcznik i z powrotem siadam na krześle. Danielle chwyta moje włosy i zaczyna je suszyć. Po chwili są lekko wilgotne, więc zaczyna bawić się prostownicą. Z początku myślę, że ma zamiar mocno mi je wyprostować, jednak widzę, że zaczyna kręcić mi loki. Próbuję protestować, jednak wiem, że to na marne i z rękami skrzyżowanymi na piersi czekam aż Danielle skończy katorgę z moimi włosami. Nie mogę odpocząć nawet chwilę po skończeniu babrania się z moimi lekko fioletowymi włosami, gdy Perrie zabiera się za malowanie mnie. Zerka na ubrania, na mnie, na fryzurę, znów na mnie, na ubrania i tak przez jakieś trzy minuty. W końcu bierze tusz i smaruje nim moje rzęsy, po chwili używa miętowego cienia i szminki w kolorze jasnego różu. Próbuję się odwrócić do lustra jednak dziewczyny kiwają na mnie palcem i wciskają w ubrania, które dostałam od Danielle.
 Dziewczyny wyprowadzają mnie z łazienki i prowadzą do kuchni. Nie wiem jak wyglądam, gdyż nie widziałam się w lustrze, jednak wnioskuję, że dziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty, ponieważ Liam, Zayn i Niall wpatrywali się we mnie jak w obrazek.
 - Wow. Dziewczyny odwaliłyście kawał dobrej roboty – chwali je Liam.
 - No.. [T.I.] gdyby nie to, że jesteś moją przyjaciółką, umówiłbym się z tobą – mówi Niall, na co rumienie się.
 - Koniec pogaduszek zabieramy tę kobietę na zakupy. Przez najbliżej pięć godzin jesteśmy niedostępnie, ciao! – rzuca Perrie i wyprowadza mnie do samochodu.
 Po kilkunastu minutach jesteśmy w centrum. Dziewczyny prowadzą mnie do przeróżnych sklepów i wybierają mi ubrania. Przy okazji sobie też. W jednym zakupiły pół stoiska z biżuterią, w innym z dziesięć sukienek, w jeszcze innym milion pięćset, sto dziewięćset par butów, a ja nie wiem co robić. Siedzę w przymierzalni i czekam, aż któraś z nich poda mi jakąś sukienkę. W samochodzie dowiedziałam się, że wieczorem będzie impreza i że muszę na niej być. A żeby na niej być muszę jakoś wyglądać. W końcu Dan przyniosła mi śliczną miętową sukienkę.  Muszę przyznać zakochałam się od razu. Przymierzyłam je i okazały się idealnie. Bez słowa, Danielle i Perrie kupiły mi ją. Zerkam na zegarek i widzę, że minęły już dwie godziny. Dziewczyny ciągną mnie teraz do fryzjera.
 Siadam na krześle, a dziewczyny mówią mężczyźnie co ma zrobić. Usłyszałam tylko, że ma mi je pofarbować i zakręcić. Spoglądam na nie błagalnie, jednak one wychodzą zostawiając mnie sam na sam z mężczyzną, który zaczyna myć mi głowę. Postanawiam się odprężyć i pozwalam mu robić z moją głową co chce. Czuję, jak nakłada farbę, a w końcu zostawia ją, by zaschła. Po godzinie zdejmuje folię i spłukuje włosy, suszy o robi z nimi to co Danielle. Muszę przyznać, efekt jest zniewalający . Nim się spostrzegam przychodzą Danielle i Perrie, które również nie kryją zdziwienia i szoku. Dziękuję fryzjerowi i zadowolone wracamy do domu.
 Wraz z Danielle i Perrie, oraz Eleanor, która przyjechała niedawno przygotowujemy się do imprezy, która ma odbyć się za pół godziny na dole i w ogrodzie. Chłopcy zaoszczędzili na zamawianiu DJ’a, gdyż Malik zgodził się z chęcią na jego funkcję. Liam i Niall zajęli się przekąskami, zaś Louis dekoracjami. Jednak nigdzie nie widziałam Harry’ego. Może wyjechał do Winchester odpocząć? Myślę, podczas nakładania miętowego cienia na powieki.
 Każda z nas wyglądała zniewalająco. Danielle postawiła na śliczną, delikatną niebieską sukienkę  i w takim samym kolorze szpilki. Eleanor ubrała się w kremową sukienkę i brązowe baleriny, zaś Perrie stawiła na mocny róż. o tego lekki makijaż i gotowe. Słyszymy z dołu muzykę zapodawaną przed DJ’a Malika, oraz przychodzących gości, więc sprężamy się i po chwili schodzimy we czwórkę na dół. Ludzi jest już sporo, a impreza dopiero się zaczyna. Co będzie, jak przyjdą wszyscy, myślę.
 Spostrzegam Nialla i Demi siedzących przy stole z przekąskami i śmiejących się. Niall oczywiście przy okazji zajada wszystko czego oczy zobaczą, a Demi pije drinka robionego przez Louisa. Podchodzę do przyjaciółki zostawiając dziewczyny za mną, które i tak już zaczęły się bawić i witam się z Demi.
 - Jejku, [T.I.] wyglądasz zniewalająco! Siadaj z nami!
 Dosiadam się koło dziewczyny i zaczynam rozmowę z przyjaciółmi. Śmiejemy się, wygłupiamy, oglądamy jak Niall wcina jedzenie. Po chwili ktoś stawia przede mną drinka z parasolką. Spoglądam do góry i widzę rozbawionego Louisa. Dziękuję mu i wracam do rozmowy. 
 - Ej, to moja ulubiona piosenka! – mówi Demi – Chodź [T.I.] zaszalejemy!
 Niall zostaje przy stole i obżera się czipsami i paluszkami, a ja z Demi szalejemy w rytm piosenki. Po chwili dołącza do nas reszta dziewczyn i szalejemy w piątkę na parkiecie. Muszę przyznać, że świetnie się bawię. Dziewczyny miały rację w sklepie mówiąc, że muszę się rozerwać, po tych trzech miesiącach opierdzielania się w domu. Skaczemy, wrzeszczymy, kiwamy się, robimy wszystko, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy z początku dziwnie się na nas gapią, jednak po chwili dołączają do nas i naszych idiotyzmów. Formuje się kółko i co chwila wchodzi do niego ktoś i pokazuje co umie, bądź czego nie umie. Jednak odrobina alkoholu, świetna muzyka i przede wszystkim chęć zaszalenia nikomu nie przeszkadza w robieniu z siebie durnia. Nawet ja skusiłam się na wejście do środka i zaszalenia mimo, że do najlepszych tancerek nie należę. No a jak łatwo się domyślić, największy popis dały Danielle i Demi, które tańczyły razem, mimo iż każda co innego.
 Dołącza do Nas Niall któremu powoli zaczyna odbijać i robi z siebie kretyna. Stoję między jakąś dziewczyną i chłopakiem, znanym mi, jednak w tym momencie nie wiem kto to i obserwuję jak Niall robi z siebie pajaca, śmiejąc się przy tym. Nagle muzyka się ścisza i do mikrofonu zaczyna przemawiać Zayn.
 - Ekhm.. No tak. To dzięki ludzie, że przyszliście nie? Nie będę wam zawracał tyłków, gdyż przyszliśmy się tu bawić. A teraz, wszyscy skaczą w górę! – krzyczy i znów zgłaśnia muzykę, na co wszyscy reagują tak samo. Skaczą do nieba i wydurniają się w rytm muzyki. Bawimy się z uśmiechami na twarzy, jednak Zayn za chwilę wyłącza muzykę i puszcza coś wolnego widząc, że jesteśmy cali mokrzy od potu. 
WŁĄCZ ! 

 Danielle odnajduje Liama i zarzuca mu ręce na szyję, zaś on obejmuje ją w pasie, Pierrie staje obok Zayna, a on obejmuje ją mocno, Eleanor tańczy z Louisem, nawet Niall i Demi tańczą przyjacielskiego wolnego, zaś ja? Ja odchodzę z parkietu i wychodzę do ogrodu i siadam na ławce. Mimo to nadal słyszę wolną muzykę, delikatnie przedostającą się na dwór. Robi mi się słabo, znów wspominam Harry’ego, którego nawet tu nie ma. Czuję łzę na policzku, zamykam oczy. Zaczynam szlochać.
 - Tęsknię Harry – szepczę.
 Nagle jakaś dłoń dotyka mojego barku. Z początku odtrącam ją nie patrząc nawet kto ją kładzie, jednak gdy drugi raz ją czuję, staram się opanować emocje i odwracam się w kierunku obcej mi osoby, która po chwili okazuje się być osobą dobrze mi znaną.
 - Ja też tęsknię. [T.I.].
 - Harry?! – rzucam się chłopakowi na szyję.
 Czuję jego silne dłonie na mej talii. Czuję bicie jego serca przy moim uchu. Czuję ciepło, którego najbardziej mi brakowało.
 - [T.I.] wybacz mi, byłem głupi, że wybrałem karierę zamiast ciebie. Czemu doceniamy coś dopiero jak to stracimy? Nie wiem. Jednak wiem, że popełniłem największy błąd w życiu. Błagam, wrócisz do mnie?
 Przypomina mi się sen, w którym Harry do mnie przyszedł. Scena identyczna, z tym, że tu siedzę w ogrodzie chłopaków, ubrana w sukienkę, a tam? Siedziałam w ogrodzie Louise.
 Jest jeszcze jeden istotny szczegół.
 Wręcz bardzo istotny.
 - Harry, kocham cię. Zawsze tak było, zawsze tak będzie. Dlaczego mam nie dawać ci szansy? Stęskniłam się za tobą. Za twoim dotykiem. Z twoim zapachem. Za twoimi ustami. Za twoimi lokami, oczami. Myślę, że jak się kocha to się wybacza. Zacznijmy od nowa – mówię, wciąż przyklejona do jego piersi.
 - Od nowa.
 Odklejam głowę od jego piersi i patrzę mu prosto w zielone tęczówki. Chwilę stoimy tak, jednak po chwili czuję jego ciepłe wargi na swoich.
 Zatracam się w pocałunku.
 Harry odrywa się ode mnie i delikatnie unosi, po czym okręca wokół własnej osi. Z daleka słyszę głos Louisa.
 - Hej, ludzie! UDAŁO SIĘ!
 Wszyscy wybiegają, przekrzykując muzykę i gratulując nam, a ja zerkam na dziewczyny, które uśmiechają się do mnie.
 - Przepraszam. Powinienem pomyśleć…
 - 
Lepiej późno niż później…


____________________________________________
Elołel :3

powraca Sylviaa z pomysłami. Nice ♥
gdy tylko Agnes skończy to to zaczne pisać swoje 1 partowce :)
BUŚKA ! :*
4 kom- następny :))

Sylvia 

13 komentarzy:

  1. Nexta proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. G E N I A L N E !

    OdpowiedzUsuń
  3. ekstra <333
    NEXT

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne i czekam na następny!>! =) ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie żeby coś ale jest już 6 komentarzy:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie to żeby coś, ale to koniec przygody z Harrym. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu ten imagin :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak tak ! Ja się pomyliłam. Koniec imagina z Hazzą :((,ale piszcie z kim mam napisać 1 partowca x

    OdpowiedzUsuń
  8. Dalej pliss <33 Zakochałam się *____*

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za tępa dzida pisze te imaginy??? Jakiś analfabeta!!! SŁOWNIK ORTOGRAFICZY SIĘ KŁANIA..!!! Jak się nie umie pisać to się nie pisze!/Nina ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. genialny !!! <3<3<3<3<3<3:-V:-V

    OdpowiedzUsuń