Zima. Minus siedem stopni na dworze od rana. Siedzę przy stole w kuchni i zajadam tosty francuskie, które popijam gorącą kawą. Jest godzina wpół do siódmej, a ja już na nogach. No cóż, praca w biurze nie należy do łatwych, tym bardziej, że jestem zawalona papierkową robotą. Do tego Melisa, moja współpracownica w dziale zeszła na urlop ciążowy, a szef nie znalazł nikogo na zastępstwo, także teraz siedzę od rana do nocy w pracy.
Zazdroszczę Melisie życia. Ma dopiero dwadzieścia trzy lata, a już ma dziecko, córkę, którą nazwała Neveah, czyli od tyłu ‘Heaven’, męża, który zajmuje się rodziną i szczęśliwe życie. A ja? Chłopaka, który o mnie nie dba, zero przyszłości przed sobą. Jestem zwykłą dziewczyną, w dodatku młodą.
Biorę ostatni łyk kawy i idę do łazienki, by nałożyć makijaż. Wchodzę do białoczarnego pomieszczenia z dużym lustrem wiszącym na ścianie i opieram dłonie o śnieżnobiały blat. Patrzę na siebie i nie widzę już tej wesołej dziewczyny sprzed kilku miesięcy, a wyczerpaną życiem pracownicę jednego z większych biur. Biorę do ręki szczotkę i czeszę włosy, po czym upinam je w kucyka. Na oczy nakładam odrobinę tuszu, poprawiam czarną spódnicę do kolan i marynarkę i wychodzę z łazienki.
Widzę Harry’ego krzątającego się po kuchni w samych bokserkach. Waham się, czy do niego podejść, jednak w końcu idę w jego kierunku. Zanim do niego podeszłam, Harry odwraca się i patrzy mi prosto w oczy. Słyszał stukot moich obcasów o panele inaczej nie odwróciłby się, myślę. Niespodziewanie nie odchodzi ode mnie, tak jak miał w zwyczaju robić to ostatnio, a przytula mnie do siebie. Dawno nie byliśmy ze sobą tak blisko jak teraz. Czułam jego ciepło, silne ramiona otaczające mnie, bezpieczeństwo.
- Muszę iść do pracy – szepczę.
Harry puszcza mnie od razu po tych słowach i całuje w czoło na pożegnanie. Ubieram płaszcz i szalik, chwytam w ręce torebkę i wychodzę z mieszkania. Schodzę do garażu, gdzie wsiadam do naszego czarnego Jaguara i jadę do pracy. Po drodze słucham radia i piosenek lecących w nim dla zabicia czasu. Nawet się nie orientuję, kiedy dziesięć minut później podjeżdżam pod biuro. Z niechęcią wyłączam radio i wysiadam z samochodu, po czym kieruję się do wielkiego budynku. Po drodze czuję jak marzną mi kolana, gdyż mam je jedynie ukryte pod cienkimi czarnymi rajstopami. Już od progu widzę Spencer, sekretarkę, która wiecznie siedzi z telefonem przy uchu. Przelotnie szepczę jej ‘cześć’ i uśmiecham się do niej, na co ona odpowiada skinieniem głowy i machnięciem ręki. Udaję się do windy i wciskam czwórkę, gdyż na tym piętrze znajduje się mój ‘pokój’. Winda zatrzymuje się na drugim piętrze i widzę mojego przyjaciela z pracy Mike’a. Wchodzi do windy i ściska mnie na przywitanie. Nie pyta się, czy jadę na czwarte, gdyż nie musi.
Oboje wysiadamy na czwartym piętrze, jednak Mike idzie w stronę biura szefa, zaś ja do kuchni by zrobić sobie kawę. Jestem uzależniona od kofeiny, a do tego potrzebuję energii by móc pracować. Podczas czternastu godzin, jakie spędzam w biurze, wypijam pięć, sześć kubków kawy.
Zabieram kubek z kawą i idę do pokoju. Nie dziwi mnie fakt, że jestem sama, gdyż od tygodnia Melisa jest na zwolnieniu. Zdejmuję płaszcz i szalik i wieszam na pustym wieszaku. Odstawiam kubek na biurko, jednak nie zasiadam przy nim, tylko idę do okna i wpatruję się w czerń otaczającą niebo. Po chwili widzę, jak białe płatki błyszczą w świetle lamp ulicznych. Uśmiecham się lekko i wreszcie zasiadam przy biurku. Upijam łyk kawy i zabieram się za papierkową robotę. Biorę pierwszą kartkę z fakturami i wypełniam potrzebne pola, z resztą jak co dzień w pracy. Tak mijają mi godziny aż do przerwy na lunch, na który wybieram się z Mike’iem. Stoi właśnie przy drzwiach i czeka aż się ubiorę. Szybko nakładam płaszcz i szalik i udaję się z nim do samochodu.
Jedziemy do naszej ulubionej restauracji w ciszy, którą nagle przerywa dźwięk komórki. Wyciągam ją z torebki i patrzę na wyświetlacz. ‘Dzwoni Harry’. Naciskam zieloną słuchawkę.
- Słucham cię – mówię.
- Spóźnię się do domu. Mamy wywiad wieczorem. Nie czekaj na mnie. Kocham cię.
Nie zdążam się pożegnać, kiedy słyszę, że się rozłączył. Wkładam telefon do torebki i wbijam wzrok w szybę. Kątem oka zauważam, że Mike patrzy się na mnie, jednak nie umie się odezwać, bądź nie chce. W grobowej ciszy dojeżdżamy na miejsce.
Siadamy przy stoliku. Po chwili przychodzi kelnerka i podaje nam menu. Nie odczuwam głodu, więc zamawiam tylko zupę pomidorową i kawę. Mike nawet nie rzuca mi dziwnego spojrzenia, gdyż wie, że kofeina jest dla mnie jak narkotyk, zaś kelnerka kątem oka dziwnie się na mnie patrzy, co w ogóle mi nie przeszkadza. Mike zamawia zupę cebulową i pierogi z mięsem.
- Będzie ci walić z gęby – śmieję się w jego kierunku.
- Przeżyją.
- Albo nie – szepczę z uśmiechem na twarzy.
Po jakichś piętnastu minutach przychodzi kelnerka z naszymi zupami i moją kawą. Biorę łyk kawy i zabieram się za jedzenie zupy. Osoby z zewnątrz dziwi ten fakt, jednak mnie to nie przeszkadza. Pytam się Mike’a jak jego zupa.
- Pyszna. Chcesz spróbować?
- Dziękuję, wiesz, że nie przepadam za cebulą – uśmiecham się do niego.
Po kilku minutach miski są opróżnione. Inna kelnerka, młodsza i zdecydowanie milsza zabiera miski i przynosi pierogi Mike’a, zaś ja wychodzę na chwilę przed restaurację, gdyż czuję, że muszę odetchnąć. Narzucam płaszcz i szalik i wychodzę przed restaurację. Jest dopiero piętnasta, a na dworze już ciemno. Wkładam ręce do kieszeni i zaczynam dreptać tam i z powrotem, by nie zamarznąć. Nagle czuję wibracje komórki. Sięgam po nią i patrzę na wyświetlacz. Dzwoni moja siostra, Louise. Z uśmiechem na twarzy naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
- Cześć siostrzyczko, jak się czujesz? Dawno się nie widziałyśmy. Co ty na to, by spotkać się juro u mnie?
- Hej, Louise. U mnie wszystko w porządku – skłamałam – Myślę, że to świetny pomysł by się spotkać. A jak Annie?
Annie to trzyletnia córka mojej siostry.
- Stęskniła się za tobą, ja z resztą też. To jak? Jutro?
- Jutro – odpowiadam i rozłączam się, gdyż czuje, że nogi mi powoli zamarzają.
Wracam do środka do restauracji i widzę ubranego w szary płaszcz Mike’a, jakby gotowego do wyjścia. Podchodzi do mnie i mówi, że zapłacił za wszystko, także możemy wracać. Nie kryję złości podczas drogi powrotnej do firmy, jednak Mike nie daje za wygraną i nie przyjmuje moich pieniędzy.
Do dwudziestej pierwszej siedzę przy biurku z zapaloną lampką i odwalam najnudniejszą robotę jaka jest w tej firmie. Jednak Mike przyjaźni się z szefem mojego wydziału, Scottem. W windzie zdradził mi, że Scott planuje mnie awansować na sekretarkę szefa, gdyż Laura będzie przeniesiona do innego wydziału. Cieszę się z tej wiadomości, gdyż sekretarka to nie taka zła posada. Zawsze lepsza od papierkowej roboty.
Po dwudziestej pierwszej przychodzi do mnie Scott i mówi, że jestem wolna. On sam jednak siedzi w firmie nie raz do dwudziestej trzeciej, z czego niekoniecznie zadowolona jest jego żona, jednak rozumie to. Zazdroszczę mu tego, gdyż Harry często ma pretensje o takie rzeczy, a sam nie przychodzi o umówionej porze.
Wsiadam do auta i czym prędzej dojeżdżam do domu. Wchodzę do mieszkania i zdejmuję szpilki i płaszcz oraz szalik, który wieszam na wieszaku i idę do kuchni. Zaparzam sobie kolejną kawę i idę do salonu. Biorę gazetę i siadam na kanapie. W mieszkaniu panuje głucha cisza słychać tylko siorbanie kawy i odgłos przerzucanych kartek gazety, która i tak nie napisała nic ciekawego. Odkładam ją na stolik wraz z kubkiem i idę do łazienki. Zamykam drzwi i rozpuszczam włosy, oraz zmywam makijaż. Nalewam ciepłej wody do wanny i szybko wchodzę do niej, by ogrzać ciało. Powoli wchodzę do wody, która rozpala moje ciało. Siadam w wannie i leżę bezczynnie z uśmiechem na twarzy. Nim się orientuję mija godzina i woda robi się coraz chłodniejsza. Z niechęcią wychodzę w wanny i otulam się ciepłym ręcznikiem, włosy spinam wysoko. Wychodzę z łazienki i idę do sypialni mojej i Harry’ego. Odpalam laptopa i wchodzę na twittera. Widzę, że ludzie piszą do mnie, oraz, że liczba obserwujących mnie wzrasta. Uśmiecham się i piszę ‘Ciężki dzień wreszcie dobiega końca. Teraz tylko do łóżeczka, a jutro kolejny dzień pracy

Zasypiam.
Budzi mnie dźwięk przekręcania kluczyka w zamku. Dziwię się, że tak krótko spałam, jednak gdy zerkam na telefon widzę godzinę piątą. Marszczę czoło i niezdarnie wychodzę z łóżka. Narzucam na siebie szary sweter i podchodzę do drzwi. Widzę jak wchodzi Harry. Dziwi mnie fakt, że wrócił tak późno.
- Czemu dopiero teraz wróciłeś? – pytam się – Miałeś wrócić później, fakt, ale nie wspominałeś, że będzie to piąta nad ranem.
- Wspominałem też, że nie musisz na mnie czekać – warczy.
- Spałam, ale mnie obudziłeś. Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Czemu tak późno wróciłeś?
- Czy ty wszystkiego musisz się czepiać?! Nie rozumiesz, że jestem w jednym ze sławniejszych zespołów i kariera jest dla mnie najważniejsza?! – podnosi na mnie głos.
- Ważniejsza ode mnie?
Tutaj Harry urywa na chwilę jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Nic nie mówi przez dwie minuty, co daje mi do zrozumienia wiele.
- Dobrze. W takim razie skoro stoję na drodze do twojej kariery, usunę się z niej. Zapomnij, że w ogóle mnie poznałeś. – rzucam mu i idę po walizkę do pokoju i pakuję do niej rzeczy, ubieram się w jakieś pierwsze lepsze ubrania i wychodzę z domu trzaskając drzwiami.
Harry nawet nie idzie za mną. Jestem sama. Wchodzę do samochodu i opieram głowę o kierownicę. Po policzku płynie mi łza bezsilności.
Co ja ze sobą zrobię.
____________________
Omomomom ♥. Sylvia się jara ^^.
Agnes moja idiotka spadła mi jak grom z jasnego nieba :*.
Zuzka nic nie piszę na razie - nie wiem dlaczego
Syśka jest przez nas molestowana żeby coś napisała.
A ja ? nie mam pomysłów. Chyba tyle sama pisałam i się nie co wyczerpałam. Mam nadzieję że wkrótce wrócę :*
http://ziall-story-sylviaa.blogspot.com/ - moja opowiadanie o Ziall'u. Już 3 rozdział ! ♥
http://magiclife-magiazycia.blogspot.com/ - opowiadanie Agnes ♥__♥
2 part tego imagina po 4 kom.! :*
BUŚKA !
Świetne. *___*
OdpowiedzUsuńIle będzie części.? :)
Już nie mg się doczekać co dalej.! :)
OdpowiedzUsuńA co do imagina...genialny.! :D
Świetny ; DD
OdpowiedzUsuńJa chcę Nastepny ! ♥
chce nastepnego^^
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny:D Świetny ten jest:D
OdpowiedzUsuń