Harry

niedziela, 15 kwietnia 2012

Help me!!! Help!!! cz2

Po pewnym czasie zaczęłaś zwalniać bo byłaś już zmęczona. Poczułaś że ktoś cię łapie za nadgarstek. Przestraszona zaczęłaś szarpać się z tym kimś. On tylko mówił żebyś się uspokoiła, ale ty go nie słuchałaś. Po  chwili zaczęłaś opadać z sił i przestałaś się szarpać. Zaczęłaś tego samego chłopca na którego kiedyś wpadłaś. Widać że ci współczuł bo miał smutną minę. Ty byłaś cała opuchnięta od płaczu i wystraszona. Patrzyliście się na siebie, a ty o dziwo przestałaś się bać. To to spojrzenie. W tedy dobiegli inni chłopcy a ty znów chciałaś uciekać, ale chłopak złapał cię...
Li: Poczekaj.
Odwróciłaś się, ze łzami na policzkach i strachem w oczach spojrzałaś się na nich. Nagle zrobiło ci się słabo. Usłyszałaś tylko: "Hej <T.I.> co jest do cholery...". I koniec...
Obudziłaś się w pokoju z jasnofioletowymi ścianami. Ocknęłaś się i przy łóżku zobaczyłaś trzech chłopaków. To chyba byli Liam, Zayn i Harry. Przestraszyłaś i tak odskoczyłaś że aż chłopcy się przerazili.
Li: Hej spokojnie.
Patrzyłaś się na nich ze strachem w oczach, a Liam chciał cię złapać za rękę i pomóc wstać, ale ty znów się odsunęłaś.
H: Zawołam ciocie.
Za: Ok
Ty: Ciocie??
Za: Tak, pani Smith <twoja sąsiadka> jest ciocią Nialla i przyjechaliśmy do niej na wakacje. My mieszkamy  aż w Londynie. A to jest kawałek drogi. Wszyscy do niej mówiły ciociu.
T.S.: Cześć skarbie jak się czujesz?
To było niewiarygodne codziennie były awantury u cb w domu, ona nie mogła spać po nocach, a traktowała cię jak córkę.
Ty: Dobrze.
Spojrzałaś się na swoją rękę którą miałaś zabandażowaną.
T.S.: Chodź coś zjeść.
Ty: Nie jestem głodna.
T.S.: <T.I> musisz coś jeść. Chodź.
Wstałaś i poszłaś do jadalni.
Gdy jadłaś (wolno) czułaś na sobie wzrok wszystkich domowników. W końcu nie wytrzymałaś i podniosłaś głowę. Wszyscy się speszyli i odwrócili wzrok. Ty spokojnie mogłaś wracać do jedzenia.
T.S.: Wytłumaczysz nam teraz co się stał?
Ty: Nic się nie stało...
T.S.: <T.I.>
Zrobiłaś smutną minę i opowiedziałaś im o wszystkim o tym że od dwóch dni twój ojciec chce cię zabić. Wszyscy się na cb patrzyli jak na malowane wrota. Oni nie mogli uwierzyć w to że twój ojciec tak cię potraktował.
T.S.: Mamy problem: Ja przeprowadzam się do Edinburghu, wybacz kotku, nie miałam ci kiedy powiedzieć.
Ty: Ale nie ma sprawy ja i tak zaraz będę szła.
Li: Gdzie?
No właśnie pytanie było jedno: Dokąd pójdziesz
Ty: Jakoś dam sobie radę.
Za: Mam lepszy pomysł: chodź z nami do Londynu.
Ty: Zwariowałeś?
T.S.: Chłopcy nie dacie sobie rady...
Lo: Dobrze że ciocia w nas wierzy, ale ja myślę że w pięciu damy sobie radę.
T.S.: Ale wiecie że ja nie będę mogła być na wasze każde zawołanie. Z Edinburghu do Londynu jest prawie 7 godzin jazdy.
Li: No dobrze, ale chyba jesteśmy już dużymi chłopcami...
Ty:Hej, ja mam wyjechać 220 kilometrów z Weymouth (twojego miasta rodzinnego) z pięcioma nie znanymi chłopcami.
Li: Tak, co masz innego zrobić. Masz jakiś bliskich.
Ty: Nie.
Chciałaś coś powiedzieć ale zaczęło ci się kręcić w głowie. Gdy już upadałaś złapał cię.............Zayn
Ty: Dzięki...
Za: Nie ma sprawy...
Li: A pierwsze co zrobimy to zabierzemy cie do lekarza.
Ty: Lepiej nie.
Li: Bo?
Ty: A... nie ważne.
Jak ostatnim razem byłaś u lekarza on kazał ci zostać w szpitalu. Była już 01.00 więc musiałaś iść, z resztą wszyscy musieli.
N: Idziemy spać?
Li: Ok
********************************
Wybaczcie ale nie jest em co do tego przekonana. Wiem że nie wszyscy to czytają ale chciałabym wam podziękować za tyle komentarzy i bardzo bym chciała żebyście komentowali wszystkie wpisy bo to miłe...
W tym tygodniu mam masę nauki ale postaram się coś dodać.
KOCHAM WAS
ZUZKA :*

1 komentarz: